Wybierz ligę

Aktualności

06 MAR 2020

Wielki comeback!

 

 

 W Czwartek na zwieńczenie 11 kolejki rozegrane zostały 2 mecze. W szranki między sobą stanęły drużyny Królów Balu i Szopy 600 oraz Job Point z Presitgem. Dwa mecze na szczycie, które widowiskiem nie rozczarowały, szczególnie jeśli mowa o drugim z nich. To co Job Point zrobił tego dnia, nie tylko zostanie w pamięci zawodników ale też zapisze się na kartach historii naszej ligi. Ale o tym za chwile. Dzisiaj zaczniemy od meczu Szopy, a najlepsze zostawimy na koniec.

 

 Mecz Szopy z Królami rozpoczął się dość niemrawo. Przez pierwsze 10 min praktycznie nic się nie działo, trochę podań, kilka nie celnych strzałów i wiele nie wykorzystanych okazji. Tak było aż do jedenastej minuty kiedy Piotr Glazik z Królów w końcu umieścił piłkę w siatce przeciwnika. Po tym golu mecz w końcu zaczął nabierać rozpędu. Nie zapominajmy, że przecież Szopa 600 to drużyna która zajmuje obecnie pierwsze miejsce w lidze i ma bardzo duże szanse na mistrzostwo. Nie mniej jednak nie mogą sobie pozwolić na przegraną bo do końca zostały jeszcze 2 kolejki. Ale wróćmy do meczu. Po pierwszej bramce mieliśmy chwile przestoju. W siedemnastej minucie pierwszego gola dla Szopy trafił Paweł Jeliński i skończyły się żarty. Gra się zaostrzyła i zaczęła się prawdziwa walka. Obie drużyny w pierwszej połowie wyglądały bardzo dobrze. Ostatecznie na przerwę zeszli z wynikiem trzy do trzech. Dla Królów dwie bramki dołożył Piotr Reszke (18 i 20 minuta) a dla Szopy w 17 minucie Daniel Łastówka i w 18 Mikołaj Rałowiec. Druga część spotkania to już całkowicie inna historia. Szopa pokazała dlaczego zajmuje tak wysokie miejsce w lidze. Jak widać po wyniku końcowym, to nie przypadek. W drugiej połowie udało im się strzelić aż 10 bramek. Co za pogrom. Dwa razy strzelał Paweł Jeliński (23 i 38 minuta) oraz Mateusz Papliński (30 i 31 minuta), a trzy razy Mikołaj Rałowiec (27, 30 i 38 minuta). Po jednym golu dołożyli również Daniel i Dawid Łastówka (26 i 31 minuta). Królom w tej połowie udało się odpowiedzieć tylko 3 razy. Na listę ponownie wpisał się niezawodny Piotr Reszke (29 i 39 minuta) oraz Radosław Wojciechowski (30 minuta). Druga część spotkania, Królom, zdecydowanie się nie udała i nie poszła po ich myśli. W przeciwieństwie do swoich przeciwników byli bardzo nieskuteczni. Czego jeszcze zabrakło? Ciężko powiedzieć. Obie drużyny reprezentują bardzo podobny poziom umiejętności mimo różnych miejsc w tabeli, ale Szopa zmierza w tym roku po mistrzostwo i to widać w ich grze. NIe odpuścili, grali do końca i ostatecznie wygrali mecz gromiąc rywala 13 do 6.

 

 Drugim spotkaniem tego dnia był wspomniany już we wstępie mecz Job Pointu z Prestigem. Zdecydowanie największy comeback w historii Ligi Pod Balonem. Ale po kolei. Pierwsza Połowa to kompletna dominacja Prestigu. Mimo wielu prób Job Pointu, byli oni bardzo nie skuteczni i nie potrafili umieścić piłki w siatce przeciwnika. Pierwszego gola w tym meczu strzelił już w drugiej minucie Szymon Kamiński, który w 9 minut zdołał ustrzelić hat tricka. Dla Prestigu w pierwszej połowie strzelał jeszcze Arkadiusz Kamiński w 4 i 15 minucie oraz Filip Leyk w 12 i 16. Job Point swojego kontaktowego gola strzelił dopiero w ostatniej minucie, pierwszej połowy, po piekielnie mocnym strzale z rzutu wolnego Andrii Maksymiuka. Piękny gol, bramkarz nie miał nic do powiedzenia. Ostatecznie na przerwę zawodnicy zeszli z wynikiem siedem do jednego dla Prestigu. Wydawać by się mogło, że jest już po meczu i drużyna w biało zielonych koszulkach spokojnie dowiezie zwycięstwo do końca. Jednak historia pokazała inaczej i gol Maksymiuka w ostatniej minucie pierwszej połowy tak natchnął ich drużynę, że na drugą połowę wyszła jakby nie ta sama ekipa. Na dobrze grający Job Point, Prestige kompletnie nie miał pomysłu, co przełożyło się na ostateczny wynik. Już minutę po rozpoczęciu drugiej połowy Ruslan Podolina otworzył worek z bramkami strzelając gola na dwa do siedmiu. W 24, 25 i 35 strzelał Andrii Maksymiuk a w 33 minucie Dmytro Hubar. Aż 5 bramek tego dnia zanotował również Andrii Hlodan, strzelając kolejno w 26, 32, 34, 36 i w 40 minucie. Miażdżąca przewaga Job Pointu w drugiej połowie. Wiele walki i zapału, co opłaciło się bo wręcz wydarli zwycięstwo Prestigowi który w drugiej części spotkanie był w stanie strzelić, jeszcze tylko 2 gole (Szymon Kamiński 22 i 30 minuta).  Świetny mecz, piękne widowisko i niesaaowmity comeback. To chyba najlepsze określenia na historyczne spotkanie Job Pointu z Prestigem. Po tym meczu w tabeli zrobiło się bardzo ciekawie. O podium, będzie walka do ostatniej kolejki! Też nie możecie się doczekać? My napewno!

Ostatnie wiadomości

Partnerzy

Patronat medialny

Wybierz województwo i miasto